Próbowałam chyba wszystkiego, za każdym razem wychodziło tak, że problemy skórne wracały. Pewnie głównie przez to, że z uporem maniaka zakrywałam je warstwami podkładów. Wszystko oczywiście po to, aby nie było ich widać. Codzienne katowanie skóry fluidami sprawiło, że nie tylko były widoczne bez makijażu, ale i z nim również.
Zima to taki okres, w którym widać człowieka mniej, bo pogoda zmusza do cieplejszego ubioru. Korzystając z tego, podjęłam decyzję dość dziwną jak na mnie i szalenie radykalną. Zrezygnowałam z używania podkładu i pudru. Ciemną kreską i tuszem do rzęs podkreślałam jedynie oczy.Kompletnie odcięłam się od mojej kosmetyczki w której do tej pory, na wszelki wypadek znajduje się tubka z podkładem.
Pierwszy tydzień był najgorszy. Czułam się źle, bo przyzwyczaiłam się do fluidu, poza tym szczególnie na podbródku widać było czerwoną tragedię. Jak tylko mogłam ukrywałam brodę w kominie, wychodząc do sklepu czy idąc ulicą. Jednocześnie z ograniczeniem fluidu, podjęłam walkę z nadmiarem cukru w jedzeniu. Również nie było łatwo, o czym pisałam tutaj . Połączenie tych dwóch rzeczy, dało mi ogromną różnice w wyglądzie skóry. Trądzik pojawia się bardzo sporadycznie i jest na tyle do zniesienia, że szybko znika nie pozostawiając na twarzy śladów widocznych przez pół miesiąca, jak to było jeszcze 2 miesiące temu.
Kwestią drugą, o którą postanowiłam bardziej zadbać, była pielęgnacja twarzy wieczorem po całym dniu. Zainwestowałam w płyn micelarny i nim oczyszczałam twarz, rezygnując z super hiper żeli i innych tego typu rzeczy. Niestety nadal nie przeprosiłam się z kremami. Nie lubię ich i już. Zawsze wydaje mi się, że mam tłustą twarz i obecnie nie stosuję niczego poza wodą i płynem micelarnym.
Tak oto w ponad 2 miesiące okazało się, że można wyjść do sklepu wieczorem, a nawet i rano, nie nakładając grubej warstwy podkładu na twarz. Jasne, że cera nie jest super idealna i siłą rzeczy niedoskonałości posiada, ale tragedii nie ma. Walka skończyła się happy endem dla mnie i mojego portfela.
Ja miałam straszne problemy z trądzikiem hormonalnym. Borykałam się z nim lata, naprawdę, lata. „Leczono” mnie głownie antykoncepcją, ale po każdych tabletkach, nawet z Verospironem, puchłam jak bania i zdarzało się, że nawet w 36 rozmiarze się nie dopinałam. W końcu odrzuciłam anty, a przedtem zmieniłam dietę oraz pielęgnację- efekty jak dla mnie są mega. Trądzik nadal jest, ale mały i w zasadzie po prostu goi się to co jeszcze nie znikło, a nowe wychodzi bardzo, bardzo sporadycznie. Tutaj pisałam na ten temat więcej: http://www.zfilizankakawy.pl/2015/03/jak-pielegnowac-problematyczna-skore.html
Trądzik hormonalny wymaga fachowego leczenia, nie przeczę. To zupełnie inna para kaloszy. Cieszę się że i u Ciebie jest poprawa:)
Ale jednak jestem przykładem, że obędzie się bez hormonalnej terapii, która ma mnóstwo skutków ubocznych. 🙂
Leczenie trądziku antykoncepcją to największy mit, o jakim słyszałam. Po pierwsze wyrósł w czasach, gdy antykoncepcja polegała na dawaniu ogromnych dawek hormonów (dziś są o wiele mniejsze, nie dziwota, że nie działa), dwa, że to zależy od rodzaju problemów hormonalnych. Czy nadprodukcja estrogenów, czy wręcz przeciwnie, czy po prostu (najgorsze z możliwych) skoki stanu hormonów jak u nastolatki, jak u mnie.
Mnie się wydaje że tabletki anty byłyby skuteczne, gdyby były przepisywane po rzetelnych badaniach określających problem. Na tą chwilę chyba żaden ginekolog nie robi badań przed przepisaniem antykoncepcji, aby dobrać tą właściwą. Raczej wypisuje receptę na chybił trafił. Pewności nie mam, bo nigdy takowej przepisanej nie miałam.
Ja wciąż walczę… Fluidy itd nie widziały mojej twarzy lata już, ale hormonalnie przegrywam.
Swoją drogą, najlepszą cerę miałam przed 2-3 miesiące po porodzie. Magia! Miękka, delikatna, bez ani jednej zmiany, nawet blizny się goiły… Nie mogłam się nacieszyć tym 😉
Ten hormonalny jest dużo trudniejszy do zwalczenia:(
ja 8 lat walczyłam z trądzikiem. Próbowałam wszystkiego. w końcu otrzymałam leki na receptę, które zdziałały cuda. Do dziś nie mam ani jednej krostki, choć trądzik pozostawił głebokie blizny które przypominają o przeszłości… zapraszam do siebie http://kaszka-z-mlekiem.blogspot.com
Faktycznie, kiedyś jak używałam płynu micelarnego to miałam w miarę gładką cerę. Ale zaś jakoś zapomniałam, dziękuję, że mi przypomniałaś 🙂
ja piłam jakiś czas temu aloes poprawa była dość spora teraz muszę kupić jeszcze jedną butekę tego specyfiku jeden problem że ciężko dostać sam aloes z cytryną wszędzie chemie dodają :/ i aloesu ze stokrotki nie polecam niby skład ok ale śmierdział szpitalem i po nim jakiegoś liszajca dostałam na twarzy buuu 🙁
Nie próbowałam aloesu, ale już gdzieś się spotkałam z pozytywnymi opiniami na jego temat, w sumie nie zagłębiałam się nad tym bardziej sądząc, że to kolejny ” super” specyfik. Przyjżę się bliżej, bo mnie zaciekawiłaś.
Ja właśnie jestem ma etapie aloesu i widzę mega poprawę:) Dużo się na jego temat dowiedziałam i ważne jest tak wiele rzeczy przy produkcji aloesu, że ja już nie kupię innego niż certyfikowany.
To ja Ci dorzucę supersprawdzony sposób. Bierzesz krem nawilżający, jak najlżejszy, taki który działa najlepiej na Twoją cerę, mieszasz go z dwiema łyżkami drożdży kuchennych na paciaję, która się nie leje, taka konsystencja margaryny i nakładasz na twarz na max 10 minut (nie można dłużej, najlepiej zacząć od pięciu minut i sprawdzić, jak skóra reaguje). Powtarzać co trzy, cztery dni przez kilka tygodni i odpuścić na kilka miesięcy. Wyprysków pojawia się o niebo mniej. W ogóle przy cerze trądzikowej im mniej kosmetyków, tym lepiej, wszystkie kremy trądzikowe można od razu wywalić, tylko wysuszają skórę nie likwidując problemu. Picie napojów z drożdżami też odradzam. Można też zrezygnować z dużej ilości mięsa i ostrych przypraw, ale u mnie to nie działa, trądzik mam z powodów hormonalnych, więc drożdżami tylko zmieniam odczyn skóry, dzięki czemu bakterie go wywołujące nie mają takiej siły na namnażanie.
Kiedyś chyba nawet robiłam maseczkę Twojego przepisu. Była świetna tylko, że… Ja nie jestem systematyczna. Płynu używam jedynie dlatego że postawiłam go sobie przy łóżku, choć logiczniej byłoby w łazience bo przecież myję się to i mogłabym go używać:-p. Mimo wszystko zapominam:D
Ja Ci bardzo polecam Kolagen Natywny Gold nie jest tani ale jest najlepszy, trądzik po prostu znika, tak buteleczka jest bardzo wydajna i starcza na bardzo bardzo długo, ja już bez niego żyć nie mogę, zwłaszcza, że jest lato 🙂
Ja go kupiłam tutaj
https://collux.colwayinternational.com polecam
A co w takim razie z suplementami diety? Słyszałem o Nonacne, a w zasadzie widziałem reklamę na Onecie tego preparatu. Czy ktoś go stosował? To ponoc nowy produkt na rynku.