Moje dzieciństwo naznaczone było wierszami Jana Brzechwy. Uwielbiałam je, rymy sprawiały, że łatwo można je było zapamiętać, a dowcip w nich zawarty bawił niejedno dziecko. Autor potrafił obrócić w żart każdy ludzki mankament, który miał wydźwięk negatywny, a w jego twórczości cieszył odbiorcę.
W naszej biblioteczce, mieliśmy sporo wierszy tego autora, ale jak to mówią klasyki nigdy za wiele. Gdy otworzyłam tę książkę, wróciły wspomnienia dawnych ilustracji z bajek. Sto Bajek Brzechwy, to książka utrzymana w klimacie ubiegłego wieku. Ilustracje są trochę ostre, zdecydowanie mniej kolorowe niż dzieci chciałyby aby były, dlatego pod względem graficznym książka akurat Kacpra nie zachwyciła. Właściwie długo nie chciał jej czytać, bo uznał ją z góry za nudną. Jednak pewnego dnia zmienił zdanie.
Gdy tylko przeczytałam pierwszy wiersz, zaraz poprosił o następny, jeszcze jeden i kolejny. Nagle bajka, która nie zachęcała, stała się atrakcyjna i zabawna pod każdym względem. No może tylko grafika nadal nie przypada do gustu dziecku, ale za to ja uwielbiam zagłębiać się w te charakterystyczne dla starych książek obrazki.
Oprawka: Twarda
Wydawnictwo: Siedmioróg
Ilość stron:210
Za egzemplarz książki, bardzo dziękuję wydawnictwu Siedmioróg.
Fajne są teraz te bajkowe wydania, ale upiornie niewygodne do czytania w łóżku. U nas się sprawdza jednak format starego „Poczytaj mi mamo”, czy innych tego typu książeczek za 1-5zł z supermarketu. Ostatnio moje dziecko nawet po prośbie nie chce włączyć telewizora czy dvd, za to nas katuje Brzechwą i Tuwimem na zmianę. Nie, nie marudzę, nie sądziłam, że doczekam czasów, gdy mogę jej czytać. Dochodzę już do takiej wprawy, że za chwilę będę mogła to nagrywać i puszczać na jutubie. 😉
Mamy pełno tych małych książeczek. Kiedys to był hit, a teraz młody chyba się już stary zrobił:p.
Brzechwa to klasyka, więc warto mieć zbiór jego wierszy. Ilustracje faktycznie mogłyby być bardzie barwne, ale od biedy ujdą 😉
Wszak o treść chodzi, a obrazki można sobie wyobrazić:)
Dokładnie tak 🙂
Mamy inne wydanie 🙂 Córka swego czasu wciąz prosiła bym czytała jej tę książkę i mimo, że bardzo dbamy o książki, ta jest jedną z tych, które wyglądają zdecydowanie na wielokrotnie czytane 🙂
O tak tez mamy kilka takich sfatygowanych, mimo ze spora wiekszosc wygląda jak nieużywana.