Każdy z nas chyba pamięta z własnego dzieciństwa i okresu nastoletniego, że niektóre przedmioty w szkole sprawiały więcej problemu niż inne. Moją niewątpliwą piętą achillesową, były języki, a w okresie licealnym chemia. Rozwiązania moich problemów były zazwyczaj standardowe. Albo liczyłam na pomoc rodziców, albo trzeba było posiłkować się korepetycjami. I tu powstawał spory problem. Gdy chodziłam do podstawówki i gimnazjum, mieszkałam na odludziu, więc trzeba było znaleźć korepetytora, który dojechałby spory kawałek do domu ucznia. Ewentualnie musiałabym wracać do miasta na lekcje u nauczyciela, ale to by była duża strata czasu związana z dojazdami, lub polegająca na szwendaniu się po mieście od zakończenia lekcji do momentu, w którym rozpoczęłyby się korepetycje. Ostatecznie stanęło na pierwszej opcji, ale nie była ona idealnym rozwiązaniem. Obecnie jest dużo łatwiej.