Pewnie o nowej ustawie dotyczącej elastycznego czasu pracy, wiele osób już słyszało? Jak to świetnie brzmi, ELASTYCZNY CZAS PRACY. Jak bajka wręcz. Wszystko po to, aby zmniejszyć ilość bezrobotnych w kraju. Dzięki tej ustawie, rodzice będą mogli ustalać sobie początek pracy np. na godzinę 8:30, lub na 9:00 według uznania. No nic tylko skakać z radości, prawda?
Nie prawda… Ten elastyczny czas pracy, najbardziej godzi w nas pracowników. Wyobraźcie sobie taką sytuacje w której, rodzice mają dziecko, lub o zgrozo dwoje. Do tego oboje pracują, w pobliżu nie mają żadnej babci, cioci, wujka, nie stać ich na nianię. No po prostu zwykła polska rodzina. W życiu tejże rodziny, pojawia się pewne światełko, jest nim ustawa o elastycznym czasie pracy. Obydwoje się cieszą, bo jak wiadomo przedszkola elastyczne nie są, a tak dzień w dzień jedno z nich z językiem na brodzie pędziło, aby o czasie odebrać dzieci z placówki. Po wejściu ustawy, na myśl przyszła im sielanka w której to jedno zaczyna pracę godzinę wcześniej i dzięki temu kończy również godzinę wcześniej mogąc na spokojnie odebrać pociechy, a drugie zaczyna prace godzinę później i dzięki temu prowadzi dzieci na zajęcia. To taka trochę idylla, bo rzeczywistość może być zupełnie inna. W tym momencie pracodawca może wykorzystać sytuacje i powiedzieć ” Drodzy moi od dziś do końca tego tygodnia będziemy pracować po 12 godzin dziennie, a w przyszłym tygodniu o 4 godziny mniej”. Super. Tylko co jeśli nie dość, że para rodziców nie ma nikogo, kto mógłby pociechy odebrać ze szkoły to jeszcze oboje, muszą zostać na tyle godzin, bo przecież to właśnie umożliwiła. To nie jest tylko kolorowe prawo, które może pomóc pracownikom, w tym i takim posiadającym rodziny. To jest prawo, które w dużej mierze pomaga jedynie pracodawcy. Wspaniale jeśli mamy pracodawce, który szanuje pracownika, liczy się z tym, że ma on rodzinę i musi pędzić po dziecko do szkoły. Ale takich ludzi jest mało, no kurde prawie ich nie ma. Na palcach jednej ręki mogę policzyć normalnych pracodawców. A reszta? Reszta z pocałowaniem ręki wykorzysta możliwości, które poddał im rząd.
Nie wiem gdzie ci ludzie, którzy tworzyli tą ustawę mieli mózg. Nie wiem również gdzie ci, którzy ją podpisywali mieli rozum. Na pewno nie mieli oni nad sobą szefow, na pewno stac ich było na niańki do dzieci, lub po prostu nie mieli rodzin, ewentualnie ich dzieci dawno dorosły. A może ich drugie połówki nie musiały pracować? Nie zazdroszczę, mam to co mam i cieszę się z tego, ale cieszyłabym się jeszcze bardziej, gdyby ci wspaniali myśliciele, faktycznie używali narządu jakim jest mózg… Bo nie sztuka stworzyć durną ustawę i wcielić ja w życie, a potem słuchać utyskiwania ludu. Sztuką jest stworzenie projektu, który faktycznie pomoże…
Powiem szczerze, że nie słyszałam o tej ustawie :/
Ja właśnie dziś usłyszałam, a potem czym prędzej przewertowałam internet…
Ja o tym nie słyszałam, no ale ja już mam elastyczny czas pracy na umowie zlecenie… W razie potrzeby mogę pracować np. 8-13, ale potem muszę to odrobić siedząc w pracy 8-21 (z 3-h przerwą, podczas której nie opłaca mi się wracać do domu) 😛
:-p ale masz kogoś, kto zajmuje się Twoim synem:). A nie każdy niestety ma taką opcję.
Umi, ja rozumiem, że takie przypadki mogą się zdarzać. Ale też mam wrażenie, że jest to też prawo, które wspiera nas – rodziców.
Ja mam elastyczny czas pracy – jest mi bardzo na rękę. Nie muszę się spinać ze zdążeniem odprowadzenia dwójki dzieci do szkoły/przedszkola i zdążeniem do pracy na „co do minuty”. Za każdym razem mogę ustawić sobie tak mój czas pracy, żeby suma sumarum wyszło 40 godzin w tygodniu.
Potrzebuję wyjść do lekarza z dzieckiem dziś – ok, ustalam tylko z szefową dni – w których to odpracuję.
Przyznaję, że mam wyrozumiałego pracodawcę, który rozumie i popiera rodzicielstwo. I szedłby mi pewnie na rękę nawet jeśli tej ustawy by nie było.
Ale też umówmy się – że jakkolwiek byłoby skonstruowane prawo – zawsze będzie ktoś, komu dany przepis nie będzie odpowiadał… Ale myślę też, że tych zmian nie należy demonizować, bo jakiś czas (w związku z ustawą antykryzysową), taka możliwość istniała.
Poniżej daję wycinki z artykułu Forbes’a: http://kariera.forbes.pl/elastyczny-czas-pracy-wchodzi-w-zycie-co-sie-zmieni-,artykuly,160468,1,1.html
Pracodawca będzie mógł wydłużyć okres rozliczeniowy do 12 miesięcy. Pracodawca może skorzystać z takiej możliwość, jednak musi uzyskać zgodę związków zawodowych. Jeżeli u niego nie ma związków zawodowych, to musi uzyskać zgodę od przedstawiciela załogi, czyli musi się to odbyć w drodze porozumienia. Wydłużenie okresów rozliczeniowych do 12 miesięcy nie zwalnia pracodawców z obowiązku przestrzegania dobowych i tygodniowych norm czasu pracy. Z wydłużenia okresów rozliczeniowych korzystają najchętniej firmy, w których istnieje sezonowe zapotrzebowanie na pracę.
ja się nie wypowiem na temat tej ustawy dopóki nie zobaczę jak to funkcjonuje w rzeczywistości. Jasne, że różnie może być ale może jednak coś to pomoże. Choć myślę, że w moim przypadku nic to nie zmieni. Zobaczymy.
U mnie raczej tez to nic nie zmieni, bo mam taka pracę, że jak wychodzę z biura to jestem pod komórka. Ale zastanawiam się co bym zrobiła, gdyby szef poinformował mnie, że mam zostać dzis 3 h dłuzej i tak do konca tygodnia, a ja np nie miałabym nikogo, kto mógłby wybrać Kacpra z przedszkola.
ja też nie słyszałam o tej ustawię
w sumie mnie nie dotyczy, bo na szczęście mieszkam z teściową i ona od wrześnie zajmie się wnuczką
mam to szczęście
Właśnie dlatego spierdoliłam do Anglii, 3 dni po przyjeździe (właściwie 2) powiedziałam już swoim Rodzicom, że tu zostaję i nie zamierzam wrócić (chociaż pełna obaw miałam to cały czas na myśli).
W Polsce nie mogłam pracować, pomimo tego, że Alan ma dziadków i pradziadków, to nie było możliwości go zostawić pod ich opieką, gdyż Babcie nie dałyby rady, zbyt wielkie obciążenie, a Rodzice pracowali w pełnym wymiarze i niestety… Gdyby mój Mąż zarabiał o 50zł więcej (tak! o 50zł), to już bym nie dostawała 60zł z mopsu na dziecko.
Tutaj w Anglii jest inne życie. Niestety też nie ma mowy o pracy dla mnie, ale przynajmniej wiem za co żyję, stać mnie na samochód, własne mieszkanie i nawet opiekunkę dla dziecka na 3h dziennie (darmowe żłobki). Gdybym poszła do pracy byłoby już trochę ciężej(!), ale wolę być sama w domu, niż wynajmować opiekunkę do dziecka (żłobki są na zasadzie 3h dziennie masz czas dla siebie mamo).
Aj! Nie cierpię polskiego prawa i polskich urzędników oraz „myślicieli”.
Buziaki :*
W Polsce jest tak, że Ci co te mądre ustawy piszą nie mają pojęcia o rzeczywistości i dla nich to tylko prosta do zrealizowania teoria. Niestety, życie łatwe nie jest….
pierwsze słyszę! masakra!
U nas zawsze wszystko stoi na głowie