Ach te wsie i małe miasteczka. Jak ludzie widzą narzeczonych, którzy zamierzają brać ślub to mówią ” Najważniejsze abyście się pobrali. Wesele? A po co?” A potem się zaczyna, że może jednak, że coś trzeba zrobić, że się rodzina obrazi, że dziadek strzeli focha, że się kuzynka nie odezwie ( notabene ta z którą nie widziałeś się od 6 lat i właściwie od tylu samu z nią nie rozmawiałeś) i tak to wszystko się toczy. Że z niewesela, robi się impreza na 200 osób, osób z których większość i tak obrobi tyłek młodym, bo zawsze znajdą sobie jakiś powód do niezadowolenia.

stylowi_pl_Slub-i-inne-wydarzenia_10174514

              Nie robimy wesela, a ja w ogóle chciałam tylko mszę w kościele i sesję zdjęciową, żeby odpadło jakiekolwiek zapraszanie, żeby nikt nie czuł się pominięty. Sama ze sobą ślubu nie biorę, więc robimy mini przyjęcie dla rodziców, świadków i dziadków, choć tych ostatnich to zapewne nie będzie,  no przynajmniej jednych z mojej strony.  Czyli dosłownie najbliższa rodzina, żadnych ciotek, wujków, bo jak się jednego zaprosi to przecież drugi się obrazi, a jak się drugi obrazi to i resztę trzeba zaprosić. Wiecie co? Jeszcze ślubu nie było, a ja mam serdecznie dość i najchętniej odwołałabym w ogóle część w restauracji, dla własnego zdrowia psychicznego,  żeby nie zastanawiać się czy ktoś będzie miał pretensji o to, że nie został zaliczony do najbliższej rodziny pt. ” RODZICE I ŚWIADKOWIE”… A z drugiej strony, mam pewność, że moja rodzina pretensji i roszczeń mieć nie będzie wiec powinnam się chyba zupełnie odstresować.

              Czy wysyłać zawiadomienia o ślubie? Do dziś pamiętam historie jednego małżeństwa, które nie robiło wesela, a wysłało zaproszenia na mszę do kościoła. Nie zostało to zbyt dobrze odebrane, baa nawet pewnie gorzej niż sami zainteresowani chcieli. Bo większość rodziny stwierdziła, że chcą tylko prezentów.  Pragnąc tego uniknąć, nie wysyłam dalszej rodzinie żadnych zawiadomień, bo to bez sensu. Skoro nie robimy wesela, to po co mam kogoś prosić o przyjazd na ślub taki kawał drogi? Poza tym skoro wesela nie ma, to co ja bym z tymi ludźmi po kościele zrobiła, kazałabym im iść do domu, jechać z powrotem bez niczego? Zupełny bez sens.

          Zaprośmy na przyjęcie i tak nie przyjadą. Smutne to… Nie chciałabym się dowiedzieć, że zostałam zaproszona na jakąkolwiek imprezę rodzinną z myślą, że organizatorzy liczyli na to że nie przyjadę. Właściwie nie wiem po co w takim wypadku w ogóle wysyłać zaproszenie, bo ktoś chciałby dostać kasę, czy może tylko po to żeby ludzie nie gadali? Jak dla mnie to kompletny bezsens i zupełny brak szacunku do osoby, którą chcemy zaprosić. A jeśli jest to faktycznie bliska osoba, to po prostu porozmawiałabym z nią prosto z mostu, że jest tak nie inaczej. Mądra jestem, bo ważna rozmowa z bliska mi osobą i ważną, która nie będzie zaproszona jeszcze przede mną. Choć jest już bliżej niż dalej, to jestem pełna nadziei, że będzie dobrze. Właściwie nie biorę innego wyjścia pod uwagę, wszak wszyscy jesteśmy dorośli, a decyzja osób niezależnych, odpowiadających za siebie powinna być uszanowana i przyjęta, tym bardziej że ostatnio mam wrażenie, że ludzie tracą poczucie tego co ważne. Mówiąc o ślubie, całkowicie pomijają sakrament, czy nawet zawarcie związku małżeńskiego, a najważniejsze jest dla nich to co po ślubie czyli WESELE. Bo napić się trzeba, bo pokazać się trzeba, bo rodzina zobaczyć musi, bo się obrażą, Bo……. W takich momentach cieszę się, że nikt mi niczego narzucić nie może, bo płacę sama za siebie, bo nie chcę niczyjej pomocy, bo to już nie te czasy, kiedy narzeczeni byli zależni od rodziny, która płaciła za wesele.