Ach te wsie i małe miasteczka. Jak ludzie widzą narzeczonych, którzy zamierzają brać ślub to mówią ” Najważniejsze abyście się pobrali. Wesele? A po co?” A potem się zaczyna, że może jednak, że coś trzeba zrobić, że się rodzina obrazi, że dziadek strzeli focha, że się kuzynka nie odezwie ( notabene ta z którą nie widziałeś się od 6 lat i właściwie od tylu samu z nią nie rozmawiałeś) i tak to wszystko się toczy. Że z niewesela, robi się impreza na 200 osób, osób z których większość i tak obrobi tyłek młodym, bo zawsze znajdą sobie jakiś powód do niezadowolenia.
Nie robimy wesela, a ja w ogóle chciałam tylko mszę w kościele i sesję zdjęciową, żeby odpadło jakiekolwiek zapraszanie, żeby nikt nie czuł się pominięty. Sama ze sobą ślubu nie biorę, więc robimy mini przyjęcie dla rodziców, świadków i dziadków, choć tych ostatnich to zapewne nie będzie, no przynajmniej jednych z mojej strony. Czyli dosłownie najbliższa rodzina, żadnych ciotek, wujków, bo jak się jednego zaprosi to przecież drugi się obrazi, a jak się drugi obrazi to i resztę trzeba zaprosić. Wiecie co? Jeszcze ślubu nie było, a ja mam serdecznie dość i najchętniej odwołałabym w ogóle część w restauracji, dla własnego zdrowia psychicznego, żeby nie zastanawiać się czy ktoś będzie miał pretensji o to, że nie został zaliczony do najbliższej rodziny pt. ” RODZICE I ŚWIADKOWIE”… A z drugiej strony, mam pewność, że moja rodzina pretensji i roszczeń mieć nie będzie wiec powinnam się chyba zupełnie odstresować.
Czy wysyłać zawiadomienia o ślubie? Do dziś pamiętam historie jednego małżeństwa, które nie robiło wesela, a wysłało zaproszenia na mszę do kościoła. Nie zostało to zbyt dobrze odebrane, baa nawet pewnie gorzej niż sami zainteresowani chcieli. Bo większość rodziny stwierdziła, że chcą tylko prezentów. Pragnąc tego uniknąć, nie wysyłam dalszej rodzinie żadnych zawiadomień, bo to bez sensu. Skoro nie robimy wesela, to po co mam kogoś prosić o przyjazd na ślub taki kawał drogi? Poza tym skoro wesela nie ma, to co ja bym z tymi ludźmi po kościele zrobiła, kazałabym im iść do domu, jechać z powrotem bez niczego? Zupełny bez sens.
Zaprośmy na przyjęcie i tak nie przyjadą. Smutne to… Nie chciałabym się dowiedzieć, że zostałam zaproszona na jakąkolwiek imprezę rodzinną z myślą, że organizatorzy liczyli na to że nie przyjadę. Właściwie nie wiem po co w takim wypadku w ogóle wysyłać zaproszenie, bo ktoś chciałby dostać kasę, czy może tylko po to żeby ludzie nie gadali? Jak dla mnie to kompletny bezsens i zupełny brak szacunku do osoby, którą chcemy zaprosić. A jeśli jest to faktycznie bliska osoba, to po prostu porozmawiałabym z nią prosto z mostu, że jest tak nie inaczej. Mądra jestem, bo ważna rozmowa z bliska mi osobą i ważną, która nie będzie zaproszona jeszcze przede mną. Choć jest już bliżej niż dalej, to jestem pełna nadziei, że będzie dobrze. Właściwie nie biorę innego wyjścia pod uwagę, wszak wszyscy jesteśmy dorośli, a decyzja osób niezależnych, odpowiadających za siebie powinna być uszanowana i przyjęta, tym bardziej że ostatnio mam wrażenie, że ludzie tracą poczucie tego co ważne. Mówiąc o ślubie, całkowicie pomijają sakrament, czy nawet zawarcie związku małżeńskiego, a najważniejsze jest dla nich to co po ślubie czyli WESELE. Bo napić się trzeba, bo pokazać się trzeba, bo rodzina zobaczyć musi, bo się obrażą, Bo……. W takich momentach cieszę się, że nikt mi niczego narzucić nie może, bo płacę sama za siebie, bo nie chcę niczyjej pomocy, bo to już nie te czasy, kiedy narzeczeni byli zależni od rodziny, która płaciła za wesele.
Ciężko mi się wypowiedzieć, bo ja akurat miałam duże wesele, takie chciałam 🙂
Ale pamiętam, że było kilka rzeczy które ja chciałam, a wszyscy odradzali. Postawiłam na swoim i byłam najszczęśliwsza pod słońcem, więc radzę: walcz o ślub taki o jakim marzysz 🙂
Ja zupełnie nie wyobrażam sobie samej siebie w centrum uwagi. I tak już w tej chwili przeraża mnie to nasze małe kameralne przyjęcie. Najchętniej przebrałabym się wtedy w dżinsy i na luzie zasiadłabym do stołu jako jeden z gości.
Brawo, brawo, brawo ! Ja co prawda wesela ani ślubu nie planuję przez najbliższe kilka lat, ale już teraz wiem, że powinnam zaprosić całą rodzinę z jednej i drugiej strony, bo u nich też byliśmy, bo tak wypada, bo co ludzie powiedzą. Wesele na 500 osób niedługo, kredyt się zaciągnie ( jedna kuzynka tak zrobiła i do teraz pewnie spłaca ), goście przyjdą, się objedzą i pójdą. A Ty? Zostaniesz z masą sprzątania, a zaś i tak Ci wypomną, że wódki było za mało…
A tak, znam jedną taką co to kredyt zaciągnęła, a potem po 2 latach przyszły dzieci i okazało się, że ten kredyt ciężko spłacić, bo wydatki podrosły. Nie, to zdecydowanie nie dla mnie.
Nie zazdroszczę ci szaleństwa w organizacji, to jeden z powodów, dla których ślubu w życiu nie wezmę, chyba że po kryjomu (świadkowie z urzędu, żeby rodzina nic nie wiedziała).
Tak romantycznie:). Moja mama to by się zapłakała, że jej na ślubie jedynej córki nie było:-p
My mieliśmy duże wesele, ale co z tego, że 20 osób nie przyszło, nawet nas o tym nie informując…
Ja rozumiem wypadki losowe, ale pewnie najpierw potwierdzili swoją obecność, a skoro tak to zupełnie nie rozumiem czemu aż tyle osób nie przyszło. No chyba że wesele mieliście w okresie jakiejś zbiorowej epidemii:-p
My mieliśmy mieć małe wesele, z początku nie chciałam wcale (a jeszcze wcześniej nie chciałam brać ślubu) i właśnie było dokładnie tak jak piszesz. Wójek X się obrazi, a u Malinowskich to byliśmy zaproszeni jak ich córka ślub brała… no sąsiadów to koniecznie tych najblizszych… i tak zrobiło się 130osób. W efekcie nie żałuje fajnie się bawiłam i goscie też ale zdecydowanie nie było to moje wymarzone wesele 🙂
Ja też nie chciałam wesela – głównie ze względów finansowych… Rodzina się jednak uparła (teście) i stwierdzili, że się na nas wszyscy obrażą i oni też się od nas odwrócą. Jednym słowem był to szantaż jakich mało. Zobowiązali się, że sfinansują wszystko. Nie chciałam jednak takiej sytuacji – no jakoś tak głupio gdy jedni rodzice dają kasę a drugich na to nie stać, poza tym bałam się tego iż oni będą płacić więc będą decydować o wszystkim… Ostatecznie ustąpiłam bo nie chciałam od początku być w złych stosunkach z nimi… Szkoda też było moich nerwów a byłam w ciąży więc tym bardziej. W sumie po weselu nie żałowałam i bardzo się cieszę, że wesele się odbyło 🙂 Teście płacili ale pozwolili nam młodym decydować o wszystkim 🙂
Co do zawiadomień – mieliśmy taką sytuację, ze najpierw braliśmy ślub cywilny na który zapraszaliśmy tylko najbliższych (rodziców, rodzeństwo, świadków i dziadka). Zawiadomień nie wysyłaliśmy bo w planach był ślub kościelny i wesele na które mieli być wszyscy zaproszeni. Ale dopiero gdy urodzi się Maluszek. Część rodziny oczywiście miała „focha” ale nie wiem czy o to, że nie było wesela czy też zawiadomień o ślubie. Dopiero gdy się dowiedzieli, że będzie ślub kościelny i wesele to ich stosunek do nas się zmienił…
Zawsze ktoś będzie gadał, zawsze ktoś będzie marudził – dla mnie najważniejsze byłoby nasze zdanie i to, czego my chcemy 🙂
Ja chciałam zrobić podobnie jak Ty i podobnie jak na niektórych filmach że po ceremonii zaślubin wsiadamy do auta i jedziemy w swoją stronę ciągnac za sobą puste puszki na sznurkach :). Założenie było dobre ale tylko dla nas niestety, bo naraziliśmy rodziców i teściów na spory problem i koszty. Na ceremonii zaślubin było po kilka osób z mojej i męża strony. Wiadomo że to najbliżsi z rodziny. Wszyscy z mojej rodziny poszli do moich rodziców a wszyscy z rodziny męża do teściów. I tak to zrobiło się mimo woli dwa wesela i w dodatku bez „Państwa Młodych ” Ani moi rodzice ani męża do bardzo majętnych nie należą więc był to dla nich duży problem i do dziś jest nam głupio że tak się to stało. Jeśli dała bym radę cofnąć czas to zrobiłabym mały poczęstunek w jakiejś restauracji zaraz po ceremonii ślubu póżniej jakiś toast obowiązkowo ( bo mimo że w rodzinie się nie pije alkoholu rodzice postawili dwie litry i to zniknęło ) a potem odjechała w sina dal 🙂