Skuteczny sposób na swędzące bąble?
Nie będę ukrywać, że akurat ja na swędzące bąble cierpię najmniej. Jednak starszy syn, ma tak pogryzione łydki, że strach na nie patrzeć. Dotychczasowe specyfiki, które miały łagodzić swędzenie, nie działały wcale, lub działały wyłącznie chwilowo. Właściwie przestałam wierzyć, że istnieje cokolwiek, co jest w stanie poradzić sobie z ukąszeniem.
Oczywiście do czasu. Niedawno podjęłam współpracę, w ramach której otrzymałam do testów produkt, który odmienił moje życie. No dobrze, nie moje, a mojego syna i po części męża, ale to tak jak gdyby też moje, bo nie patrzę na nich, jak ciągle narzekają i się drapią. Bąble przestają swędzieć, więc młody nie drapie, a skoro nie drapie, to nie pojawiają się rany i strupy na nogach. Zapytacie na pewno co to takiego i jak działa.
Bite away- pogromca bólu i swędzenia po ukąszeniu owadów.
Bite away to urządzenie pozbawione jakichkolwiek środków chemicznych. Jego działanie opiera się na zastosowaniu skoncentrowanego ciepła w miejscu ukąszenia, które uśmierza ból i swędzenie. Jest ono zupełnie bezpieczne dla dzieci, kobiet w ciąży i alergików z uwagi na swoje wykonanie i na ograniczony kontakt ze skórą wyłącznie części ceramicznej, która krótkotrwale przewodzi ciepło w miejsce użądlenia.
Zastosowanie tego urządzenia jest banalnie proste i poradzi z nim sobie nawet dziecko, choć producent zaleca, aby obsługiwały go osoby po 12 roku życia. Wystarczy przyłożyć ceramiczną część do miejsca, które zostało narażone na atak owada i odczekać 3 lub 6 sekund, w zależności od wybranej opcji. W tym czasie ceramiczna powierzchnia nagrzeje się do 51 C o czym powiadomi nas zielona dioda. Gdy dioda zgaśnie, urządzenie wyłączy się i od razu można odczuć, że zniwelowało uczucie bólu, pieczenia czy też świądu. Ogromnym atutem jest to, że Bit away nie traci terminu ważności i jest produktem na lata, a jego działanie ograniczają jedynie dwie baterie, które łatwo i szybko można wymienić.
W końcu coś, co działa!
Zdecydowanie ten z wyglądu przypominający termometr, sprzęt- działa. Wygląda schludnie i nie zajmuje zbyt wiele miejsca, więc z powodzeniem zmieści się w każdym bagażu czy też damskiej torebce. Jednak najważniejsze jest to, że nie zawiera chemii, jest łatwy w użyciu i jest całkowicie bezpieczny dla dzieci. Odkąd mamy ten przyrząd, syn sam upomina się, aby w razie konieczności ulżyć mu w cierpieniu. Co prawda doskonale radzi sobie z jego stosowaniem, ale czasem potrzebuje pomocy, gdy ugryzienie wystąpi w trudno dostępnym miejscu. Mąż nie sygnalizuje, on po prostu go ciągle używa!
Bardzo lubimy wieczorne wypady na działkę i spacery z młodszym synem, gdy jest już chłodno jednak często odstraszały nas komary. Teraz mamy na nie sposób i w końcu nie musimy się niczym przejmować.
Jedyne co nas na początku zaskoczyło to uczucie ciepła skoncentrowane w jednym miejscu. Dla mnie było to jak ukłucia maleńkimi igiełkami, dla chłopców jednak coś w rodzaju lekkiego szczypania. Uczucie to szybko mija i okazuje się, że odeszło wraz z uporczywym swędzeniem.
Producent zapewnia, że Bit awal poradzi sobie z bólem po użądleniu pszczoły. Tego Ne testowaliśmy i mam nadzieję, że nie będziemy musieli, ale skoro z komarami daje sobie radę, to mogę uwierzyć, że z pszczołami i osami również sobie poradzi.
*Wpis powstał w ramach współpracy, a tutaj podaję link do produktu: https://ulgawukaszeniach.pl/.
Super sprawa, nie słyszałyśmy wcześniej o tym urządzeniu.
Ciekawe… eM jest uczulony na komary, więc chyba warto spróbować, bo może i u niego to się sprawdzi 🙂