Praktycznie cały czerwiec przesmarkałam, nie przeszkodziło mi to jednak w drobnych pracach. Choć te mocno zwolniły głównie z uwagi na upały, suszę i komary. Maj był wyjątkowo deszczowy, a czerwiec stał się jego odwrotnością. Susza, susza i jeszcze raz komary.
Ogrodzenie i drzwi.
W ostatnim wpisie z maja mogliście zobaczyć, jak tworzyło się nasze ogrodzenie. Dziś nadal nie jest skończone, ale nie wygląda już jak robocza wersja czegoś na kształt ogrodzenia. Prezentuje się całkiem ładnie i tworzy miły kącik relaksacyjny.
Warzywnik
Co tu dużo pisać. Kilka pomidorów. Testuję patent mojej mamy i przy jednym paliku sadzę 2 sztuki. W ubiegłym roku zdało to egzamin. Do tego ogórki. W tym roku wspólnie z synem zrobiłam stelaż i pobawiłam się w tkacza. Jedna z sąsiadek z rozbawieniem stwierdziła, że wyglądam jak Tekla z tym sznurkiem. Do tego posiana przez syna fasolka szparagowa zaczęła kwitnąć, więc może coś będzie z tego mojego mini warzywnika. Pomiędzy pomidorami i ogórkami rosną sobie 3 cukinie. Niestety kabaczki w tym roku postanowiły iść na urlop i nie wyszły wcale. Trudno. Jakoś przeżyję ich brak.
Reszta ogrodu.
Nadal nie zrobiliśmy obrzeża, ale lipiec będzie miesiącem właśnie na nie. Tylko niech trochę popada, bo nie ma jak wbić łopaty w ziemię. Wszystko usycha, trawa brązowieje, nawet ałycza posadzona na żywopłot powoli nie daje rady. Mam wrażenie, że z pogody najbardziej cieszą się wrzosy i komary. Tych ostatnich jest tyle, że ciężko wysiedzieć na działce po godzinie 17.
Taka działka to dużo pracy, ale warzywa zupełnie inaczej smakują.
O tak zdecydowanie inaczej. No i sama satysfakcja, że coś urosło wiele daje.
Pięknie tam u Was 🙂
Dziękujemy bardzo:)
Upał sprawia, że niektórych prac nie da się wykonać. Pikowanie roślin to tragedia, bo trzeba je podlewać co kilka godzin. Mój ogród też nie wyglăda jeszcze tak jak planowałam, bo susza ogranicza niektóre działania.
Świetnie to się prezentuje