W ubiegłym tygodniu przeszukiwałam internet, chcąc wykonać w domu proste eksperymenty. Pierwszym na jaki się zdecydowałam, było skaczące jajko, a drugi pojawi się na blogu już za tydzień. Wbrew moim oczekiwaniom, Kacper wcale nie wykazał zainteresowania eksperymentem. To znaczy stracił je po tym jak się dowiedział, że nasze doświadczenie potrwa dłużej niż kilkanaście minut. Oczekiwanie na efekty nie jest ulubioną czynnością sześciolatków.

Przyrządy:

-słoik,

-wieczko,

-ocet

-surowe jajko

-opcjonalnie barwnik spożywczy lub atrament

Wykonanie:

Jajko wkładamy do słoika i zalewamy je octem. Gdy będzie całe przykryte, można dodać środki barwiące i na samym końcu należny zakręcić słoik. Nasze jajko odstawiamy na całe 18 godzin i co jakiś czas zerkamy próbując dostrzec zachodzące w nim przemiany. Ta obserwacja chyba najbardziej zdenerwowała Kacpra:)

jajka1

Obserwacje:

Po upływie wyznaczonego czasu jajko straciło swój kolor. Niestety nie przybrało niebieskiej barwy, tak jak tego oczekiwaliśmy, ale było o wiele bledsze, bardziej przeźroczyste. Co ciekawe w dotyku przypominało bardziej dobrze ściętą galaretę. Rzucone jajko ( oczywiście z rozsądkiem) nie rozbiło się, a zamiast tego śmiesznie podskakiwało.

Jajka2

I tu mogę śmiało napisać, że niezadowolenia zamieniło się najpierw w spore zaskoczenie, a potem w radość. Niebywałe co taki zwykły i niewinny ocet potrafi zdziałać:).