Co zrobić jeśli chcesz pobiegać ze swoim facetem, a nie ma z kim dziecka zostawić?
a) Przywiązać dziecko do kaloryfera i liczyć, że przez 40 minut sąsiedzi pozostaną głusi na jego wrzaski.
b) Uśpić jakaś tabletką nasenną.
c) Wziąć delikwenta ze sobą.
d) Nie iśc biegać wcale.
Wygrała odpowiedź…. „a”! Nie no… sąsiedzi by mnie zlinczowali, że młody im nie dał seriali pooglądać, więc tak na prawdę wybraliśmy opcję „c”. Wzięliśmy picie i piłkę na stadion i jasno powiedzieliśmy, rodzice biegają, więc ty grasz sobie tu w kąciku, bo boisko zajęte. My ustawiamy się na starcie, a młody rzuca piłkę i stwierdza, że biegnie z nami… Przebiegł 1 okrążenie, potem zrobił sobie chwilę przerwy. Przebiegł drugie okrążenie, bo przecież tak fajnie jest wyprzedzać starą matkę i w ogóle wchodzić jej w paradę podczas biegu. Przebiegł trzecie okrążenie mimo mojego protestu, przebiegł i czwarte, a gdy chcieliśmy już iść zwiał nam i biegł swoje piąte… I miałam wrażenie, że mógłby tak jeszcze i jeszcze w nieskończoność. Baterie Duracell to przy nim cieniutkie są… A ja się przekonałam, że w dzieciństwie to wszystko jest proste. Można biegać w nieskończoność, potem jeszcze skakać i nakłonić rodziców na grę piłkę, a na koniec po przyjściu do domu zrobić 30 pompek takich Kacprowych. W wieku 4 lat można góry przenosić. Wiecie co? Zastanawiałam się co ludzie na stadionie pomyślą na widok rodziców którzy zabierają na stadion 4 latka i jeszcze z nim biegają. Po zakończeniu treningu zaczęłam się zastanawiać co oni myślą o rodzicach, którzy maja słabszą wytrzymałość niż ich dziecko… Jasne, że my jesteśmy szybsi i silniejsi, ale co z tego skoro On ma hart ducha, jest wytrzymały i nigdy nie traci zapału. No pod warunkiem, że ktoś biegnie wolniej od niego, bo przegrywać nie lubi:-p.
A przygotowując się na jutrzejsze ważenie… Mam jeden komunikat i nie będę przebierać w słowach.
DURNA WAGO! JAK JESZCZE RAZ, POKAŻESZ MI WZROST, TO CIĘ WYRZUCĘ PRZEZ OKNO I TO NIE SĄ ŻARTY. MASZ OSTATNIĄ SZANSĘ, ALBO POKAŻESZ 84,9KG, ALBO SIŁĄ NAUCZĘ CIĘ LATAĆ!!!
Z Poważaniem:
Twoja oddana właścicielka:).
Ps. Dziecko testuje moją wytrzymałość, każe mi biegać za rowerkiem i nie zna litości.
No tak, ja już bym pewnie wyzionęła ducha po pierwszym okrążeniu, ale nie Wy 🙂 Brawo !
My i owszem, Kacper nie:)
chciałaś biegania, to teraz masz! 😀
ja też głównie biegam za rowerkiem:)
Sama nie wiem, na którą z opcji się zdecydować 😛
No, ja też miałam problem:]
ja to bym chyba „d” wybrała ;p bo tak jak piszesz Synek by mnie zajechał:)
Hehe, myślałam nad nią bardzo długo.
Bardzo Cię podziwiam za to bieganie – mi wystarczy latanie za synem po podwórku, jakby mu ktoś w tyłek motorek wsadził. Skaczę na skakance za to 🙂
PS. Może źle napisałam, że z niższej półki ale raczej taki, jak setki innych, a jednak mam swoich czytelników, co mnie nieustannie raduje i zdumiewa 🙂
Kiedyś skakałam, a teraz jakoś nie mogę się zebrać, żeby wyjąc z piwnicy skakankę. Inna kwestia, że nie za bardzo mam miejsce, ale to jakoś by się załatwiło.
ale macie super sportowca w domu 🙂
Najpierw Ty biegniesz po zakąskę, potem Twój facet: po wino ;)))
Aahah dobre:). Muszę tą opcję rozważyć. Jest mega kusząca.
Kacperski ma kondycję :))) ja zaczęłam swoją ćwiczyć na orbitreku i po kilku dniach widać efekty, dalej się męczę ale większy dystans pokonuję 😉
Miałam orbitrek, ale taki z tych starych i ogromnie się tłukł, a to mnie wkurzało. Jedyne kiedy mogłam na nim ćwiczyć to wtedy kiedy mały szedł spać. A że tłukl sie niemiłosiernie to go budziłam:-p
biegaj, biegaj za rowerkiem a waga to doceni ;P