Pojechaliście kiedyś na kolonię lub obóz? Zbliżają się wakacje i przypomniało mi się, jak moja mama chcąc sprawić mi niespodziankę, zarezerwowała miejsce na obozie. Miałam wtedy 13, może 14 lat i kategorycznie odmówiłam gasząc radość na twarzy mojej mamy. Nie lubiłam wyjazdów. Nawet wycieczki szkolne nie wywoływały u mnie euforii, mimo że jak już jechałam to ogromnie się cieszyłam. Najgorsze były przygotowania i wyjście z domu. Potem już jakoś szło, ale sama z siebie nie miałam potrzeby, aby jechać gdzieś dalej i zwiedzać świat.
Pamiętając o tym, co było kiedyś, postanowiłam przyzwyczaić Kacpra do myśli, że kiedyś wybierze się bez nas na wakacje. Otworzyłam przeglądarkę, wpisałam magiczne słowo ” kolonie Bieszczady”, jakoś te morskie przerażają mnie z racji odległości, a gdyby trzeba było po młode jechać, to bliżej mi w góry. Moim oczom ukazała się lawina ofert i ich ceny. Nie wiem, czemu przyszło mi do głowy, że za 5-7 dni wakacji zapłacę jakieś 500-700 zł. Prawda mnie przytłoczyła, ceny zaczynają się od 1000 zł w górę i tylko nieliczne schodzą poniżej. Pomyślałam, że mam jeszcze czas. Większość ofert przeznaczona jest dla dzieci 8 letnich i starszych. Młody ma jeszcze 2 lata, to może uzbieram do tego czasu potrzebną kwotę i uzbroję się w stalowe nerwy.
Nastąpił idealny moment na planowanie, naszego czasu wolnego. Perspektywa 7 dni bez dziecka sprawiła, że zaczęłam cieszyć się do monitora. Tyle można zrobić. Rano do pracy, a potem… A potem trzeba posprzątać, ugotować obiad i już jest 21. No, ale zawsze mogę wyciągnąć męża na rowery. O ile akurat wtedy nie będzie musiał zostać dłużej… I nagle przyszedł lęk, bo jak małego nie będę widzieć, to pasowałoby go jakoś kontrolować. Trzeba będzie kupić komórkę, kartę do telefonu. Ale czy On nie będzie za mały na posiadanie własnego telefonu? W sumie to nie te czasy, gdy komórkę dostawało się w czwartej czy piątej klasie. I co się dzieje na takich koloniach? Przecież tam może stać się wszystko i nie będziemy mieć na to wpływu.
A potem ta nieodparta myśl, że mam już coraz starsze dziecko. Kiedyś prawie na zawał schodziłam, gdy myślałam o posłaniu go do przedszkola, a teraz planuję, że za 2-3 lata zerwę kolejne matczyne macki, i wyślę go gdzieś daleko. Mimochodem wspominając o tym dziecku, natrafiłam na mur pod tytułem „NIE”, chwilę później przemyślał wszystko i stwierdził, że to nie głupi pomysł. Nie wiem, co ja sobie myślałam, ale chyba nastawiałam się na tłumaczenie, przekonywanie, a tu nie było do czego przekonywać. Tylko, co będzie jak podrośnie?
Ja rok temu miałam okazję wysłać młodego na kolonie dofinansowywane przez zakład pracy… Dwa tygodnie już PO dofinansowaniu miały mnie kosztować 1600 zł. Myślałam, że zejdę na zawał, bo jednak wydawało mi się, że tego typu wypoczynek jest tańszą opcją… 😛
Biorąc pod uwagę że jakieś dwa lata temu za 4 dniowy pobyt w Zakopanem dla 3 osób ( razem z lodami i innymi frykasami ) zapłaciłam jakieś 750 zł, to kwoty jakie zobaczyłam wbiły mnie w siedzenie.
ja nigdy nie byłam na kolonii, czy obozie, mamy nie było na to stać! Córka ma prawie 6 lat i nie wiem czy w dzisiejszych czasach puściłabym ją na tego typu wakacje…..
Tak obecne czasy… też nad tym myślałam a potem doszłam do wniosku, że przed całym złem tego świata nie uda mi się małego ochronić, więc jeśli zechce to zaryzykuję. Najwyżej nigdy tego nie powtórzymy.
Ja też nie byłam nigdy na kolonii, za to na wycieczki klasowe jeździłam z radością.
Ceny szokują, nie dość, że cena samego pobytu to jeszcze trzeba doliczyć dodatkowe koszty, jak pisałaś: komórka, karta, jakieś drobniaki, może jakieś ubrania itp ja na szczęście jeszcze oddycham z ulgą :p
Komórka nie jest obowiązkowa, ja bym nie dała, nie ma mowy, po to jest wyjazd, by dziecko nauczyło się samodzielności a nie co pięć minut dzwoniło do mamusi.
Ale to nie dziecko będzie dzwonić do mamusi tylko mamusia do dziecka:-p
Pędzę lecę 😉
Serio nie ma kolonii dla siedmiolatków? Wow. Kurczę, ja miałam 8 lat na pierwszych, bo jestem z kwietnia, ale jak kto jest z drugiej połowy roku, to zacznie jeździć dopiero w trzeciej klasie. Mam nadzieję, że to jakoś rocznikowo robią i da radę puścić malucha wcześniej. Całe dzieciństwo jeździłam na kolonie i choć różnie bywało z innymi dziećmi, to jednak zwiedziłam kawał Polski i mam mnóstwo wspaniałych wspomnień.
E, są dla sześciolatków, ale ok. tysiaca za tydzień Paranoja. Ja jeździłam na TRZY tygodnie. Tydzień? Co to jest tydzień? Nawet wczasy trwały dwa. https://www.poszukiwaczeprzygod.pl/obozy/dlanajmlodszych/mpo.html
Ja jeszcze znalazłam od 5 do 9 lat ale cena przeraziła mnie bardziej niż takich kolonii dla 8 latków. Co do ilości dni. 7 dni na pierwszy raz byłyby idealne, ale nie za taką cenę. Co do harcerstwa, nie wiem, jeśli Kacper będzie chciał to go zapiszę, ale u nas to kwestia organizacyjna i logistyczna. większość zbiórek zarówno tych treningowych jak i podobnych ( myślę, że harcerstwo również) rozpoczyna się w okolicach godziny 15, a ja w biurze jestem do 16.
Ceny są straszliwe, naprawdę nie wiem, jak dziecko jest w stanie pochłonąć tyle pieniędzy jedzeniem i wycieczkami.Tym bardziej latem, gdy nie ma kosztów ogrzewania. Na złotych tapczanach śpią? Podejrzewam wysokie podatki, ale też zdzierstwo właścicieli (wystarczy popatrzeć, że czasem bardziej opłaca się wynająć na tydzień mieszkanie w Amsterdamie, niż wyjechać na taki sam czas do byle pokoju nad polskim morzem). Harcerstwo polecam zwłaszcza dla chłopców, bo Ci ustawią dzieciaka pod musztrę i wychowają na człowieka. Nie bardzo lubię organizacje paramilitarne, ale dziś w przekroju wiekowym gimnazjum to naprawdę dobra opcja. Zastępowy czy drużynowy to zazwyczaj dla chłopaków wielki autorytet. Co powiedzą rodzice – to trują, co powie drużynowy – bywa święte. Nic na siłę, ale spróbować warto.
Może obóz dla zuchów? Będziesz go zapisywać do harcerstwa? Może tędy droga? Wtedy na bank jest taniej i wyjazdy dłuższe. Tylko że to już chyba od 10 r.ż.
My na pierwszy obóz, harcerski do lasu na 2 tygodnie, pojechałyśmy po pierwszej klasie gimnazjum. Rodzice chyba bardziej przeżywali niż my:P Ku przestrodze, był taki jeden chłopiec z podstawówki, który 2 tygodnie chodził w jednej koszulce, a jak mu powiedzieli, że może by zmienił to ubrał na drugą stronę 😉 Także wiesz, szykuj się.
hahaha poradził sobie:-p