Wczoraj babcia i dziadziu zaprosili Kacperka na wyprawę do Mini Zoo.  Mały był zachwycony, obcowanie z naturą dla takiego bąbla jest super przeżyciem. Pogoda dopisała, choć zwierzęta nie koniecznie, było dla nich stanowczo za gorąco i większość chowała się przed upałem. Ogólnie zwierzęta w mini zoo są oswojone i można je nawet pogłaskać. Udało nam się  znaleźć lamy, młody podszedł i jedną pogłaskał. Strasznie mu się podobało, z oddali obserwowaliśmy sarny, które nie za bardzo miały ochotę do nas podejść. W sumie nic dziwnego upał straszny. Poza tym było pełno ważek, zatrzęsienie wręcz. Jak młody boi się much tak ważki zrobiły na nim pozytywne wrażenie. Potem babcia zabrała wszystkich na lody, a na kolację zrobiliśmy grilla. Młody poszedł spać o godzinę później, ale był na prawdę zadowolony z resztą my też. Miła odmiana od betonowego osiedla.

W Mini Zoo była też atrakcja dla dzieci w postaci trampoliny. Młody poszalał chwilę, stwierdził, że chce taka w domu:-p. No ciekawe gdzie ja mu ją postawię:).