Od dziś mój syn stał się pełnoprawnym przedszkolakiem, jestem dumna z tego jaki był dzielny i chętny do zapoznania się z nowymi obowiązkami. I choć wiem, że to dopiero fascynacja początkiem i najgorsze może dopiero przyjść, to jakoś jest mi lżej, że mały dał mi buziaka i pobiegł sie bawić. Nutka żalu jednak ukuła moje serce, bo oto zobaczyłam moje dziecko samo miedzy rówieśnikami i zdałam sobie sprawę, że już nic nie będzie takie jak kiedyś. Sentymentalna się zrobiłam przez te 2 dni:). Wczoraj jak mały spał nie mogłam się nadziwić że 3 lata temu miał 3 miesiące, a teraz juz dorosły chłopak sie z niego robi.
A ja? Siedzę sobie na wolnym w pustym mieszkaniu i nie chce mi sie sprzątać, zastanawiam się jak tam Kacper. Czy sie bawi, czy nie tęskni. Niby powinnam byc zaprawiona w bojach, a jednak nie. Cos mi każe tęsknic bardziej niż zwykle i myśleć co tam u mojego pisklaka się dzieje. Wczoraj dostrzegłam tez ogeromna róznice w patrzeniu matki na to jak dorasta, a poglądami ojca.
Gdy tak z rozrzewnieniem patrzyłam na śpiącego Kacpra, zwróciłam się do mojego T. z słowami ” Jak ten czas leci, już mamy przedszkolaka w domu” na co usłyszałam : ” Yhm, a za kilka lat sie wyprowadzi:)!”. oczywiście zdanie zostało wypowiedziane w żartach i z przekorą na moje wzdychanie, ale tak jakoś przyszło mi do głowy, że jednak zupełnie inaczej pojmujemy ten etap. Ja robię z tego coś mistycznego wręcz, a T. przyjmuje to jak naturalna kolej rzeczy. Nic niezwykłego, zupełna norma.
Fajnie, że Mały tak się zaklimatyzował pomiędzy dziećmi 🙂
Mężczyźni przeżywają takie wydarzenia na swój sposób. Myślę, że gdyby w domu była mała panienka zamiast małego rycerza to tatuś mówiłby troszkę inaczej. Twój T. pewnie pęka z dumy:D i dobrze:) Macie oboje prawo do ogromnej dumy z syna i siebie:)
A ja trzymam kciuki za Kacpra i za Was:)
Przy okazji-U mnie na blogu duże zmiany;) Zapraszam:)
Oby tak dalej 🙂
kobiety reagują po swojemu a faceci po swojemu:D
mamy właśnie podobne przezycia… tylko że Igunio malutki, do zaaklimatyzowania mu jeszcze daleko…
I jak po powrocie? Moja Pyza płakała, ale ponoć dopiero pod koniec, bo „siostra kościelna” ją wkurzyła bo „nie chciała robić tego co chcę”. Dziś była do 12.30, jutro będę przed 13, potem po 13, aż sukcesywnie dotrzemy do 14.30 i 15 bo o tej ją będzie odbierać dziadek jak mama będzie w pracy 🙂
u nas tak łatwo nie poszło:(