Pusty korytarz szkolny, z sali dobiegają dźwięki gwizdka, jestem tylko ja, Ona i jej córka. Rozmawiamy o wszystkim o czym mogą rozmawiać matki czekające na to, aby ich pociechy skończyły trening. Zapewniamy się wzajemnie, że tą kawę trzeba w końcu wypić. W ogóle nie rozumiem tego fenomenu, że albo idzie się na piwo, albo na kawę. Ja nie piję ani jednego, ani drugiego…. Czemu nie można wyjść na herbatę, albo na sok? No nic, plotkujemy nie zwracając uwagi na prawie nastolatkę. W pewnym momencie Ona opowiada zabawną anegdotę z dnia poprzedniego. Takie zwykłe babskie gadanie i rozlega się głos rozpaczy… To córka, która nie chce aby ktokolwiek wiedział o tym zdarzeniu.
To była zwykła sytuacja, nie jakieś tajne rodzinne sekrety, ot prozaiczne zdarzenie z życia jakich wiele w rozmowach matek, ale również w internecie. Miałam o niej wiedzieć tylko ja, bo nie było innych odbiorców i była to zabawna anegdota, która spotkała się z dość mocnym odzewem ze strony córki. Nie chciała aby ktokolwiek o tym wiedział, bo najzwyczajniej sytuacja mimo iż zabawna, dla niej była nieprzyjemna. Wszystko rozeszło się na szczęście po kościach, ale we mnie narodziło się pytanie. Gdzie jest ta cienka granica między naszą strefa komfortu, a strefą komfortu drugiego człowieka, nawet tego młodszego.
Mój syn lubi być chwalony, lubi jak opowiadam anegdoty z jego wyczynów, czasem nawet sam się dopomina abym o czymś powiedziała. W opozycji do niego, stawiam sobie córkę ( nie moją), która wręcz się wstydzi i nie życzy sobie aby o niej mówiono. A to nawet nie jest rozdmuchane na kilkoro rodziców. Niby to dzieci, które różni niewiele, a jednak zupełnie inaczej reagują na podobne sytuacje. I chyba klucz tkwi w wieku. Im dziecko starsze, tym bardziej świadome jest swojego ja i tym więcej potrzebuje prywatności i przestrzeni. Zaledwie 3 lata różnicy, dają zauważalne zmiany w zachowaniu i postrzeganiu świata przez dziecko, które zaczyna lubić tajemnice i nie chce aby wiedziało o nich pół miasta.
To jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że jawne blogowanie parentingowe kończy się tam, gdzie zaczyna się strefa komfortu własnego dziecka. I dopóki jest ono małe i mu to wisi, a potem może nawet i bawi, o tyle zawsze przychodzi czas w którym dziecko powie, że ma dość. Bo może nie chcieć aby o jego losach wiedzieli inni, aby kojarzyli jego wizerunek z daną anegdotą.
* Zdjęcie pochodzi z: http://pixabay.com/pl/dziewczyna-dziecko-ma%C5%82a-dziewczynka-562548/
W dobie internetu czy FB wielu dzieciom będzie bardzo trudno odciąć się od „anegdotek” rodziców 🙁
Nastolatki bywają przewrażliwione i lepiej nie mówić o nich z innymi w ich obecności. 🙂
Zgadzam się decyzja o blogu bedzie należeć do moich dzieci
Mnie to irytuje, jak mama opowiada o tym, co mnie dotyczy. Po pierwsze, jakbym sama buzi nie miała, a dwa – jak mam piąty raz słuchać tego samego to wolę postać 😛 I o mojej wadze gadają, wyobrażasz sobie :>